Uraza – podwójny ciężar człowieka
Nie ma nic trudniejszego niż wybaczyć. Zwłaszcza wtedy, gdy ktoś naprawdę dotknął nas do żywego – zranił słowem, zdradził zaufanie, zostawił po sobie bliznę, która zdaje się nie znikać. Wydaje się wtedy, że uraza jest czymś naturalnym, że mamy prawo ją pielęgnować. Że skoro ktoś zabrał nam spokój, to my przynajmniej zachowamy w sobie pamięć tej niesprawiedliwości.
Ale prawda jest gorzka – i zarazem wyzwalająca. Każda uraza, nawet najbardziej „słuszna”, staje się naszym drugim cierpieniem. Pierwsze zadał nam człowiek. Drugie zadajemy sobie sami. Nosząc w sercu gniew, pozwalamy, by rana wciąż krwawiła, jakby to wydarzyło się wczoraj. Nieświadomie karmimy zło, które już raz nas dotknęło.
To jest prosty rachunek – swoista ekonomia życia. Pierwsza krzywda była nieunikniona, ale druga jest już wyborem. I jeśli ją podtrzymujemy, to tak naprawdę stajemy się wspólnikami własnego bólu. Sami sobie odbieramy wolność, sami sobie podkładamy ciężar, którego nikt inny nie mógłby nam narzucić.
Nie chodzi tu o psychologię czy emocjonalne ćwiczenia. To nie jest sztuka „nie czuć”. To jest decyzja rozumu. Świadome powiedzenie: „Nie dam wrogowi mieszkania w moim sercu. Nie będę co dzień płacić odsetek za krzywdę, której i tak nie cofnę”.
Prawdziwe wybaczenie nie jest zapomnieniem. Jest odzyskaniem siebie. Jest odwagą, by spojrzeć na ranę i powiedzieć: „Nie pozwolę, żeby nadal mną rządziła”. Jest wyborem życia nad śmiercią, wolności nad więzieniem, które sami sobie budujemy.
Dlatego człowiek, który potrafi odpuścić, nie jest słaby – przeciwnie, jest silny. Bo nie nosi w sobie podwójnego ciężaru. I choć świat często podpowiada, że trzeba pamiętać, że trzeba oddać, że trzeba odpłacić – prawda jest inna. Największą zemstą wobec zła jest nie dać mu drugiego życia w sobie.
A więc jeśli ktoś cię skrzywdził – nie dokładaj do tego drugiej krzywdy. Oszczędź siebie. Ocal siebie. I żyj.

/-/ + Robert Matysiak NCC