Czasem człowiekowi trudno wstać z łóżka. Nie dlatego, że się nie wyspał, ale dlatego, że każdy ruch wydaje się wysiłkiem ponad siły. Bywa, że siadasz do modlitwy i zamiast pokoju czujesz tylko pustkę. Słowa, które próbujesz wypowiedzieć, gasną w gardle. Wydaje się, jakby niebo było zamknięte, a twoja modlitwa wracała do ciebie odbita od sufitu.

Może znasz to uczucie? Bywasz w kościele, wśród ludzi, a jednak w środku czujesz się sam. Powtarzasz różaniec, sięgasz po Biblię, ale wewnętrznie nie czujesz nic. Tylko ciemność i zmęczenie. Wtedy w sercu rodzi się pytanie: „Czy coś jest ze mną nie tak? Czy moja wiara gaśnie?”.

To ważny moment, żeby się zatrzymać. Bo to, czego doświadczasz, nie musi oznaczać, że tracisz wiarę. Bardzo często jest znakiem czegoś innego: depresji. Choroby, która dotyka także ludzi wierzących i właśnie w tej sferze wiary bywa najbardziej bolesna.

 

Gdy modlitwa wydaje się milczeniem

„Jak długo, Panie, całkiem o mnie nie będziesz pamiętał? Dokąd kryć będziesz przede mną oblicze?” (Ps 13,2). Te słowa sprzed tysięcy lat mogłyby być i twoimi słowami. Pismo Święte nie udaje, że wiara zawsze daje łatwe pocieszenie. Psalmy są pełne skarg i lamentów. To dowód, że także ludzie głębokiej wiary doświadczali chwil, w których Bóg wydawał się odległy.

To uczucie, że modlitwa niknie w pustce, nie jest dowodem braku wiary. To część ludzkiego doświadczenia, a w przypadku depresji staje się codziennością.

 

Czy Bóg cię opuścił?

Być może myślisz, że skoro tak się czujesz, to Bóg się od ciebie odwrócił. Ale spójrz na Jezusa. W Ogrodzie Oliwnym mówił: „Smutna jest dusza moja aż do śmierci; zostańcie tu i czuwajcie ze Mną” (Mt 26,38). Chciał obecności uczniów, a jednak został sam, bo oni nie unieśli ciężaru Jego cierpienia.

Na krzyżu wykrzyczał: „Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił?” (Ps 22,2). Jezus zna więc smak poczucia opuszczenia. Skoro On to przeżył, to twoje doświadczenie nie jest ani dziwne, ani obce wierze.

 

Depresja to choroba, nie brak wiary

Niestety, wciąż można usłyszeć w kościelnych kręgach słowa, które ranią: „Módl się gorliwiej, a to minie” albo „Gdybyś ufał Bogu, nie miałbyś depresji”. To nieprawda. Powiedzieć to komuś choremu na depresję jest jak kazać człowiekowi ze złamaną nogą, żeby przestał kuleć.

Depresja to choroba, tak samo realna jak każda inna. Nie jest grzechem ani karą za grzechy. Nie świadczy o twojej słabości duchowej. To, że cierpisz, nie oznacza, że twoja wiara jest gorsza.

Masz prawo szukać pomocy u lekarzy, terapeutów i w lekach. To nie brak wiary, ale mądrość. Bóg daje nam także ludzkie środki, które mają leczyć i wspierać.

 

Bóg w ciszy i w mroku

Czasem wydaje się, że Bóg milczy. Ale milczenie nie znaczy nieobecność. Eliasz doświadczył Pana nie w trzęsieniu ziemi ani w ogniu, ale w „szmerze łagodnego powiewu” (1 Krl 19,12). Tak samo i ty możesz nie widzieć ani nie słyszeć Boga, a jednak On jest blisko.

„Pan jest blisko ludzi skruszonych w sercu, ocala złamanych na duchu” (Ps 34,19). To nie puste słowa. To obietnica, która mówi, że nawet jeśli czujesz tylko ciemność, Bóg stoi obok ciebie.

 

Wolno ci krzyczeć do Boga

Może boisz się, że twoja złość, pretensje albo wątpliwości oddalają cię od Boga. Biblia pokazuje coś odwrotnego. Psalmista woła: „Czemu, Panie, odrzucasz moją duszę, ukrywasz przed mną swoje oblicze?” (Ps 88,15). Jezus na krzyżu też cytował psalm skargi.

To znaczy, że masz prawo mówić Bogu wszystko: swój ból, swoje pytania i swoje „dlaczego”. To nie jest brak pobożności, ale szczerość. Twój jęk duszy jest modlitwą, nawet jeśli nie masz siły na żadne słowa.

 

Wiara nie chroni przed cierpieniem

Wiara nie jest magiczną tarczą. Święci też chorowali i miewali chwile załamania. Jezus także cierpiał, choć Jego wiara była doskonała.

Twoja wiara, nawet jeśli teraz wydaje ci się maleńka, może być kotwicą, która trzyma cię przy życiu w czasie sztormu. Może myślisz, że jej już nie masz. Ale fakt, że czytasz te słowa i szukasz Boga, jest dowodem, że ta iskra wciąż w tobie płonie.

 

Wiara jako siła, nie jako cudowne rozwiązanie

Nie zawsze przychodzi cud. Częściej przychodzi siła, by przetrwać. To też jest dar wiary, że mimo braku natychmiastowej ulgi możesz iść dalej.

Ktoś zapyta: „Po co wierzyć, skoro to nie chroni?”. Odpowiedź jest prosta. Wiara daje nadzieję, że ciemność to nie koniec. Daje też przekonanie, że jeszcze zobaczysz światło.

 

Nie dźwigaj sam

Depresja izoluje. Wmawia ci, że jesteś ciężarem i że lepiej się zamknąć w sobie. Ale właśnie wtedy szczególnie potrzebujesz drugiego człowieka.

Nie chodzi o to, by ktoś ci dawał rady. Wystarczy obecność: ktoś, kto wysłucha, potrzyma za rękę, pomodli się z tobą albo za ciebie. Jezus w Ogrójcu chciał, żeby uczniowie z Nim czuwali. Ty też masz prawo pragnąć, żeby ktoś był obok.

Wspólnota Kościoła nie polega na sloganach, ale na tym, że płaczemy z płaczącymi i cieszymy się z cieszącymi (Rz 12,15). Masz prawo poprosić: „Potrzebuję, żebyś ze mną pobył”. To nie jest słabość. To odwaga.

 

Bóg naprawdę jest blisko

Drogi Przyjacielu, pamiętaj, że nie jesteś sam. Nawet jeśli czujesz pustkę, Bóg pochyla się nad tobą. Psalm 121 mówi: „nie drzemie Ten, który czuwa nad tobą”. Nawet kiedy ty nie masz siły o Nim myśleć, On nie przestaje myśleć o tobie.

Jesteś dla Niego umiłowanym dzieckiem. Nie ciężarem i nie rozczarowaniem. On cierpi z tobą, tak jak matka cierpi, widząc chore dziecko.

Chrystus szczególnie troszczył się o smutnych, odrzuconych i chorych. Możesz być pewny, że zależy Mu właśnie na tobie.

 

Nadzieja na jutro

Proszę, nie poddawaj się. Nawet jeśli wydaje ci się, że wszystko straciło sens, przetrwaj ten dzień. „Choćbym przechodził przez ciemną dolinę, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną” (Ps 23). To nie tanie pocieszenie, ale obietnica.

Może jeszcze nie widzisz światła, ale On idzie tuż obok. A kiedyś spojrzysz wstecz i zauważysz, że to On niósł cię w chwilach, kiedy sam nie mogłeś iść.

 

Obietnica

Może myślisz, że twoja modlitwa pozostaje bez odpowiedzi. A może już sam fakt, że jeszcze rozmawiasz z Bogiem, jest odpowiedzią? Może to, że wciąż w tobie tli się choćby iskierka, jest dowodem, że Bóg osłania cię dłonią, byś nie zgasł.

Jezus obiecał: „Ja jestem z wami po wszystkie dni, aż do skończenia świata”. Wszystkie dni oznaczają również te najciemniejsze.

Dlatego pamiętaj: nie jesteś sam. My, twoi bracia i siostry w wierze, chcemy być obok ciebie. Jeśli zabraknie ci słów, będziemy się modlić za ciebie. Jeśli upadniesz, podniesiemy cię.

Twoja walka jest wielka i odważna. Nawet jeśli tego nie czujesz, Bóg patrzy na ciebie z miłością i dumą. Jesteś Jego dzieckiem: w ciemności, w bólu i w walce. I to się nigdy nie zmieni.

/-/ + Robert Matysiak NCC