Czym jest szczęście?
Od wieków ludzie zadają sobie to samo pytanie. Jedni mówią, że szczęście to brak nieszczęścia. Inni, że jest jak promień słońca, który raz oświetla, a raz znika za chmurą. Jeszcze inni widzą w nim nagrodę, dar, a czasem zadanie. Być może prawda zawiera w sobie coś z każdego z tych obrazów.
Filozofia szczęścia
Arystoteles pisał, że szczęście (eudajmonia) to życie zgodne z cnotą, rozwijanie tego, co w człowieku najlepsze. Stoicy twierdzili, że szczęście rodzi się w wolności od namiętności i w zgodzie z rozumem. Epikur mówił o prostych przyjemnościach, które nie niszczą duszy. Filozofia do dziś stawia nam pytanie: czy szczęście to stan emocji, czy droga życia? Czy zależy od okoliczności, czy od nas samych?
Psychologia i codzienność
Współczesna psychologia bada szczęście od strony emocji i relacji. Badania pokazują, że nie pieniądze czy sukcesy dają nam najwięcej satysfakcji, ale więzi – to, z kim możemy być, komu zaufać, z kim dzielić troski i radości. Człowiek samotny, choćby miał wszystko, nie czuje się szczęśliwy. Natomiast człowiek otoczony wsparciem i miłością potrafi przejść przez najcięższe próby.
Relacje – rdzeń szczęścia
Każdy z nas potrzebuje sieci ludzi, do których może się zwrócić. Kilkanaście, może kilkadziesiąt osób, które są „naszą żywą mapą szczęścia”. To ci, do których można zadzwonić w środku nocy i powiedzieć: „Nie mam nic. Potrzebuję pomocy”. Jeśli tacy ludzie są przy nas – to już jest ogromne szczęście. Ale szczęście pyta też: czy ja sam jestem w tej sieci dla innych? Czy ktoś myśli o mnie jako o kimś, kto nie zawiedzie?
Smutek jako część szczęścia
Nie ma życia bez cierpienia. Smutek, żal, rozczarowanie są częścią tej samej drogi. Szczęście nie polega na tym, że nigdy nie płaczemy, ale na tym, że pośród łez jest ktoś, kto trzyma nas za rękę. Czasem dopiero w cieniu nieszczęścia odkrywamy głębię szczęścia – bo czujemy, że nie jesteśmy sami.
Wiara i wymiar duchowy
Wiara dodaje temu wszystkiemu jeszcze jedną perspektywę. W Ewangelii Jezus mówi o błogosławieństwach – o szczęściu, które nie jest powierzchowną radością, ale darem serca. „Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni”. To paradoks: szczęście i smutek splatają się razem. W oczach Boga szczęście nie jest chwilą euforii, ale drogą bliskości – z Nim i z drugim człowiekiem.
Pytanie do mnie samego
Na końcu zostaje pytanie najprostsze i najtrudniejsze: czy ja jestem szczęściem dla innych? Czy jestem kimś, do kogo można zadzwonić, kiedy brak siły, nadziei, albo nawet pieniędzy na powrót do domu? Życie nigdy nie jest jednostronne – zawsze płynie w dwóch kierunkach.
Może szczęście jest właśnie tym: że nie idziemy przez życie sami. Że jesteśmy obecni dla siebie nawzajem – w radości i w bólu.

/-/ + Robert Matysiak NCC